Kryzys szansą na poprawę funkcjonowania Unii Europejskiej
17.12.2025

Każdy kryzys jest okazją do pozytywnych zmian, więc obecne zawirowania w światowej polityce i gospodarce Unia Europejska powinna wykorzystać do wewnętrznej reformy i poprawy swojej konkurencyjności – to jeden z wniosków z debaty „Unia Europejska 2.0 – odporność, konkurencyjność i przywództwo w zmieniającym się świecie”, jaka odbyła się w trakcie 7 edycji Międzynarodowej Konferencji EKON eco5.zero, jaka 28 i 29 listopada odbyła się w Katowicach.

– Unia Europejska przechodzi obecnie głęboki proces przemian gospodarczych, geopolitycznych i społecznych. Mamy za sobą pandemię, wciąż trwa wojna na Ukrainie, jesteśmy w procesie transformacji energetycznej i cyfrowej, czyli procesów, które przebiegają w różnym tempie w różnych krajach UE, co powoduje napięcia konkurencyjne. Przed sobą mamy pytanie, jak ma wyglądać UE w przyszłości, w jaki sposób UE ma się stać silniejsza, sprawniejsza i bardziej odporna na kryzysy, które stały się już normą, a nie czymś wyjątkowym.
Każdy kryzys to szansa, więc rodzi się pytanie, jak UE tę szansę mogłaby wykorzystać – mówiła Magdalena Rzeczkowska, wiceprzewodnicząca Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) ds. europejskich i dyrektorem biura FPP w Brukseli.
Wskazywała, że w czasie obecnych napięć zasadnym jest pytanie, czy potrafimy utrzymać wspólnotę, która będzie konkurencyjna gospodarczo i zdolna do utrzymania przywództwa na świecie.
Magdalena Rzeczkowska podpowiadała, że musimy odpowiedzieć na pytanie, czy potrafimy połączyć suwerenność i odporność strategiczną z otwartością oraz szybkość działania z jednością a ambicje z realizmem.
Musimy się zastanowić, w jaki sposób UE może wzmacniać swoją suwerenność, pozyskiwać zasoby, rozwijać technologie oraz wzmacniać bezpieczeństwo a jednocześnie nie popadać w protekcjonizm.


Odporność i samowystarczalność strategiczna kosztuje
– Nazwa tego panelu to „Europa 2.0”, co sugeruje, że UE nie może dłużej funkcjonować w taki sposób, jak funkcjonowała do tej pory i musi się coś zmienić. W kwestiach bezpieczeństwa, także militarnego, za bardzo polegaliśmy na Stanach Zjednoczonych, UE nie ponosiła w tym obszarze poważnych kosztów. Nawet teraz, kiedy UE już ponosi te koszty, to nie ma przygotowanej infrastruktury i nie ma produkcji zbrojeniowej, część sprzętu wojskowego i amunicji kupuje z zewnątrz – wyliczał dr Jarosław Pietras, ekonomista i były dyrektor generalny w Radzie Unii Europejskiej.
Wskazał, że UE nie ma np. własnych satelitów do monitorowania tego, co się dzieje na Ziemi, te kompetencje dopiero się buduje. Większość swoich działań i inwestycji UE przeprowadzała poza sektorem obronnym. Nawet europejski system nawigacji satelitarnej Galileo był tworzony głównie po to, aby monitorować zmiany klimatyczne a nie wykorzystywać go do celów obronnych.
Jarosław Pietras przypomniał, że jeszcze na początku XXI w. ukazywały się publikacje mówiące, że to, gdzie jest produkcja nie ma żadnego znaczenia. Elementem tej narracji była teoria, którą głosił amerykański publicysta Thomas L. Friedman mówiąca, że nie może być wojny pomiędzy krajami, w których są bary McDonalds. Tłumaczył on, że jeśli w obu krajach są bary McDonalds to te kraje są ze sobą powiązane gospodarczo. Od tamtych czasów sytuacja międzynarodowa się jednak zmieniła, okazało się, ze potrzebna jest odporność i samowystarczalność strategiczna – ale to kosztuje.


UE żyje w świecie gigantów, powinna mówić jednym głosem
– W UE powinniśmy mieć świadomość, że żyjemy w świecie gigantów. Funkcjonujemy w zupełnie nowych warunkach konkurencyjności, tymi gigantami są nie tylko Stany Zjednoczone i Chiny, ale na dużych graczy wyrastają również Indie i Brazylia. UE tym świecie może funkcjonować tylko i wyłącznie jako jeden wspólny gracz, bo wtedy jesteśmy partnerem dla tych dużych. Widać, że dla naszych partnerów, jak Stany Zjednoczone, mówienie przez kraje UE jednym głosem jest niewygodne. Dlatego też ambasador Stanów Zjednoczonych krytykuje unijne regulacje w Polsce, a nie na forum unijnym, ponieważ łatwiej jest przekonać jeden kraj niż wspólnotę 27 państw – wskazywał Krzysztof Bulski, ekspert ds. polityki europejskiej.
Podkreślał, że UE jako rynek ma ogromne zasoby, mamy jednak problem ze sprawczością.
Krzysztof Bulski przypomniał, że tzw. raport Draghiego, ogłoszony we wrześniu 2024 r., zarekomendował 383 punkty, które UE powinna wdrożyć. Zaproponowano m.in. działania deregulacyjne w celu przywrócenia konkurencyjności UE. Ten dokument miał być programem politycznym Komisji Europejskiej na jej obecną kadencję.
We wrześniu 2025 r. minął rok od publikacji raportu Draghiego. Po roku okazało się, że wdrożone zostało zaledwie 11,2 proc. rekomendacji z tego raportu, a w sektorach obronności, podboju kosmosu, energii, farmacji oraz motoryzacji poziom wdrożenia wyniósł zero procent.


UE musi utrzymać swój przemysł
– W UE musimy utrzymać silną bazę przemysłową, i to nie tylko w przemyśle stalowym, ale i w innych sektorach. Kiedy rozpoczęła się wojna na Ukrainie to pierwszym celem Rosjan nie była infrastruktura energetyczna lecz huty – podkreślił Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH).
Przypomniał słowa premiera Donalda Tuska ze szczytu UE w Kopenhadze z września 2025 r., który powiedział, że „bezpieczeństwo oznacza zbrojenia, a zbrojenia znaczą stal. Stal oznacza swobodne uprzemysłowienie, musimy być samowystarczalni, nie możemy ściągać naszego bezpieczeństwa z zewnątrz. Ale ze względu na nasze ceny energii – najwyższe na świecie – i oczywiście nasze regulacje klimatyczne, przedsiębiorstwa opuszczają Europę.”
Mirosław Motyka podkreślił, że przemysł stalowy jest przemysłem globalnym, są swobodne przepływy towarów, można przewozić towary np. z Chin czy Australii do Polski i w inne miejsca świata. W 2024 r. światowa produkcja stali sięgnęła ok. 1,88 mld ton, z czego 1 mld ton wyprodukowały Chiny.
UE jest jedynym regionem na całym globie, która ma zerowe stawki celne na importowaną stal. Tania stal z importu nie oznacza, że ona jest produkowana w jakimiś bardzo efektywny sposób, ona jest subsydiowana w mniej lub bardziej legalny sposób – dlatego producenci stali z krajów UE nie mają równych warunków konkurencji. W UE pojawiają się pomysły ochrony własnego rynku stalowego, ale na zapowiedziach i deklaracjach się kończy.


Zasypanie luki innowacyjnej i zmiany w edukacji
– Koncepcja UE była fantastyczna, ale UE przełączyła się na tryb bycia beneficjentem globalizacji. W obronności oparliśmy się na Stanach Zjednoczonych, w technologiach również oparliśmy się na Stanach Zjednoczonych, w przypadku siły roboczej oparliśmy na Azji, w tym na Chinach, Indiach i Filipinach, gdzie wiele europejskich firm przenosi produkcję. W przypadku sektora energetycznego tanią ropę i gaz importowaliśmy z Rosji. Do pewnego momentu ta globalna wioska działała, kiedy wszyscy byliśmy przyjaciółmi i współpracowaliśmy ze sobą. Ale w chwili takiej, jakiej jesteśmy teraz, nagle się okazało, że na 50 największych firm technologicznych na świecie tylko 4 pochodzi z UE – tłumaczył Marcin Nowak, wiceprezes Katowickiego Hubu Gamingowo-Technologicznego.
Przypomniał słowa, które powiedział Sam Altman, dyrektor generalny OpenAI, że w świecie technologii dziś nie ma miast, regionów i krajów lecz jesteśmy w jednej globalnej wiosce. I nie możemy z tego uciec.
Marcin Nowak wskazał, że rynek w UE jest przeregulowany i utrudnia działanie firm, zwłaszcza małe i średnie podmioty nie wytrzymują regulacji i obciążeń administracyjnych.
Konieczne są także zmiany w edukacji i położenie większego nacisku na kierunki STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics), czyli nauki ścisłe, technologię, inżynierię i matematykę.
Trzeba zwiększyć wykorzystanie prywatnych inwestycji
– Jest bardzo dużo uzasadnionego krytycyzmu Unii Europejskiej, widzimy jak jest. W celu szerszego spojrzenia spróbujmy przejrzeć nagłówki międzynarodowych gazet finansowych z pierwszych trzech miesięcy agresji Rosji na Ukrainę w 2022 r. Międzynarodowe media spekulowały, jaki wpływ na UE będzie miała napaść Rosji na Ukrainę. Prognozy były takie, że UE się rozsypie od środka, że nigdy nie pomoże Ukrainie, prognozowano, że się nie zorganizujemy się i że należy zapomnieć o uniezależnieniu od importu surowców energetycznych z Rosji. Nie twierdzę, że wszystko udało się dobrze zrobić. Ale to, co się UE udało zrobić, pomimo trudności politycznych, legislacyjnych i instytucjonalnych, to jest to bardzo dobra rzecz – oceniał dr Kamil Pruchnik, przedstawiciel Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego (EFI) na Polskę.

Poinformował, że grupa Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI), do której należy także Europejski Fundusz Inwestycyjny (EFI) w Polsce w 2024 r. zainwestowała ponad 7 mld euro, czyli 0,9 proc. polskiego PKB. Dla porównania, wszystkie inwestycje w Polsce w 2024 r. miały równowartość 17 proc. PKB Polski.

EBI w 2025 r. w UE planuje inwestycje wartości 100 mld euro, w 2024 r. były one na poziomie 89 mld euro.
Kamil Pruchnik przypomniał, że w raporcie Draghiego wskazano, że w UE co roku potrzeba dodatkowych inwestycji w wysokości od 750 do 800 mld euro. Banki rozwoju, takie jak EBI, nie będą w stanie takich inwestycji przeprowadzić. Dlatego trzeba sięgnąć po prywatne środki, których jest dużo.
Polska i UE musi szybko reagować na zmiany
– Albert Einstein, który prowadził wykłady w Stanach Zjednoczonych, przez kilka lat miał takie same wykłady i za każdym razem zadawał studentom te same pytania. Pewnego razu jeden ze studentów zapytał go, dlaczego od lat ma ten sam temat wykładów i zadaje studentom te same pytania, przecież w takim przypadku to każdy potrafi się nauczyć. – Pytania są te same, ale odpowiedzi są już inne – odpowiedział Albert Einstein. To pokazuje, że w świecie gospodarki i polityki często poruszamy się w zmiennym otoczeniu, na które reagujemy w zmienny sposób – mówił dr Zygmunt Łukaszczyk, prof. Pol.Śl., dyrektor Centrum Kształcenia Ustawicznego.

W jego ocenie często zdarza się tak, że tylko opisujemy rzeczywistość, a jej nie tworzymy. Zygmunt Łukaszczyk zwracał uwagę, że w budowaniu strategii gospodarczej pomijamy ekspertów i znawców przedmiotu, a bardziej kreujemy gospodarkę na bazie tego, czy się to spodoba wyborcom. W zmieniającej się rzeczywistości musimy nauczyć się szybko reagować, i to zarówno w skali Polski jak i Unii Europejskiej. Musimy reagować na to, że świat nam ucieka. W powyższym nie pomaga przeregulowanie w UE, które spowalnia działanie unijnych przedsiębiorców.
Dyskusje o przyszłości Unii Europejskiej toczą się przy wielu okazjach, na różnych szczeblach, pojawiających pomysłów jest wiele, często są one ze sobą sprzeczne. Widać jednak, że jesteśmy blisko przełomowego momentu, w którym zapadną ważne zmiany dotyczące funkcjonowania UE. Takie konferencje jak EKON eco5.zero są ważnym głosem polskich przedsiębiorstw w tej debacie.
Jacek Czarnecki